czwartek, 13 czerwca 2013

Stephanie Meyer - Intruz

Stephanie Mayer - Intruz

W poszukiwaniu nowych "doznań" wyjęłam z czeluści swoich zbiorów - Intruza. Od jakiegoś czasu się zabierałam za tę książeczkę, ale zniesmaczona sagą Zmierzch nie mogłam się zmusić. Spodziewałam się słodkiej, mdłej historyjki zakończonej szczęściem i nadzieją na lepsze jutro.
Nie zawiodłam się.

Naszą planetę zasiedlili obcy. Posiedli nasze ciała, naszą świadomość, nasze odczucia i wspomnienia. Jedyną rzeczą odróżniającą człowieka od "obcego" to świecące w sztucznym świetle latarek oczy.
Intruzi - dusze (bo tak są w książce określani) są dobrzy, uczciwi, lojalni i bardzo naiwni. 

Gdzieś tam są jeszcze ludzie, którzy próbują przetrwać. 

Wśród nich jest Melanie. Młoda, piękna dziewczyna, której wraz z bratem udało się uciec od wszczepienia w nich "dusz".

Niestety pewnego dnia Melanie zostaje schwytana i poddana zabiegowi. W jej ciało zostaje włożona "dusza" o wspaniałym imieniu Wagabunda. 

Świadomość Melanie jest jednak na tyle silna, że Wagabunda nie może się jej pozbyć. Dla obydwu "kobiet" jest to uciążliwe i męczące. 
Dla Melanie - bo nie może już panować nad swoim ciałem, dla Wagabundy - bo wciąż w głowie słyszy głos Melanie. 

Zadaniem Wagabundy jest odkrycie, gdzie ukrywają się pozostali jeszcze "żyjący" ludzie. Walcząc ze wspomnieniami Melanie zaczyna ją rozumieć, zaczyna ją nawet  lubić. Wspomnienia pełne uczuć biją w nią ze zdwojoną siłą i sprawiają, że w jej głowie budzą się wątpliwości co do powierzonego jej zadania.

Namówiona przez Melanie wyrusza na poszukiwanie jej brata i ukochanego.
Wyprawa ta kosztuje ją bardzo wiele, ale dzięki niej poznaje ludzie uczucia, siłę jaka drzemie w człowieku, miłość, nienawiść i tolerancję. 


A co na temat książki piszą inni:
Świat został opanowany przez niewidzialnego wroga. Najeźdźcy przejęli ludzkie ciała oraz umysły i wiodą w nich normalne życie. Jedną z ostatnich niezasiedlonych, wolnych istot ludzkich jest Melanie. Wpada jednak w ręce wroga, a w jej ciele zostaje umieszczona dusza o imieniu Wagabunda. Intruz bada myśli poprzedniej właścicielki ciała w poszukiwaniu śladów prowadzących do reszty rebeliantów...

Książka jest lekka, w miarę ciekawie napisana, można znaleźć w niej oczywiście momenty słabsze i bardziej nudne. 

Jak dla mnie jest niestety zbyt "słodka" i przewidywalna. Nie musiałam czytać jej uważnie, żeby wiedzieć co się wydarzy.

Brakowało mi napięcia, emocji i niespodziewanych zwrotów akcji.
 Niby obcy, ale dlaczego tacy mili i uprzejmi? Być może za bardzo lubię "historie z dreszczykiem", żeby móc zachwycić się tą książką. 
No i zakończenie - i żyli długo i szczęśliwie.

Pozdrawiam cieplutko.




LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...